Wednesday 26 December 2012

| Status związku: W ZWIĄZKU |

Bezpowrotnie minęły czasy w których strzegliśmy swojej prywatności i obawialiśmy się przekraczania granic dobrego smaku. Od teraz niczym gwiazdy „Party”, informujemy znajomych - podzielonych na bliższych i dalszych, o tym co aktualnie dzieje się w naszym życiu. No dobra, jeszcze pół biedy jak informujemy wyłącznie o swoim bo absolutnie nie do przebicia jest zakładanie kont na Facebook’u nienarodzonym jeszcze dzieciom i włączanie ich do swojej wirtualnej rodziny.

Największą popularnością cieszy się status związku. Możliwości jest kilka - wolny, w związku, zaręczony, w związku małżeńskim, to skomplikowane, w wolnym związku, wdowiec/wdowa, w separacji, rozwiedziony. Zawsze zastanawiało mnie to co ma zrobić człowiek - dajmy na to - muzułmanin, który ma dwie, ba (!) nawet trzy żony i chce ustawić sobie status związku. To się zdziwi. A kobieta, która jest w ciąży? Dlaczego nie ma opcji „w ciąży”? To trochę nie w porządku.


Przeglądając wirtualne życie naszych mniej i bardziej lubianych znajomych, najczęściej zatrzymujemy się właśnie przy statusie związku. Z dziwną manią detektywistyczną możemy sprawdzać go co jakiś czas. Inwigilować, śledzić, obserwować. Bo kiedy znienawidzona przez nas osoba jest sama jest zdecydowanie lepiej, prawda? Prawda.

Co tak naprawdę sprawia, że poprzez informuję o tym, że mamy partnera stajemy się lepsi? Irracjonalnie lepsi od tych, którzy są samotni. Co sprawia, że widząc, że Anka z dawnej IVB jest sama, poprawia nam samopoczucie? I dlaczego w większości dotyczy to płci żeńskiej?

Kobieta zwykle definiowana jest <przez> czyli przez pryzmat tego, jak dużym zainteresowaniem ze strony mężczyzn się cieszy. Dodatkowo od wieków wpajano nam, że posiadanie przy boku samca jest niezbędne. Uczyni nas to spełnionymi kobietami, matkami i kochankami. A niestety, nie wypada pochwalić się statusem „stara panna”, którego notabene również brak. Przecież to totalna porażka życiowa. Reinkarnacja naszych braków, naszych ułomności, naszych niedoborów. Uciekamy od tego najdalej jak to tylko możliwe. Uwaga! Samiec do szczęścia koniecznie potrzebny.

Niezbitego dowodu na tą teorię nie posiadam. Sprawdźcie już ją sobie sami.

Saturday 22 December 2012

| Syndrom Damy Opuszczającej Dom Bez Spodni |

Emancypacja kobiet sprawiła, że nie tylko mogłyśmy wsiąść na traktory. Amelia Bloomer, na przykład, wyzwoliła nas z sukni i zaczęłyśmy nosić spodnie. A w latach 80-tych XX wieku - pełnych nagich części ciała, tlenionych włosów i jointów, na salach gimnastycznych, ubrane byłyśmy w obcisłe legginsy i prężyłyśmy swoje ciała w rytm muzyki, uprawiając aerobik. Jednak szybko o tym zapomniałyśmy.

Przyszedł jednak czas, że legginsy wyszły z mroku. Przez lata zapomniane, głośno o sobie przypomniały. I awansowały. Prosto z sali gimnastycznej trafiły na ulicę. Szybko zyskały szerokie rzesze zwolenniczek. Dzięki atrakcyjnej cenie i różnorodności krojów, kolorów, materiałów, tekstur i długości stały się najprawdziwszym must have'em. Szaleństwo! Dodatkowo są bardzo wygodne i można je nosić przez cały rok, prawda? Prawda. I tak też się dzieje.


Każdego dnia, Damy na całym świecie nieświadomie wychodzą z domu bez spodni. Jest to tzw. "Syndrom Damy Opuszczającej Dom Bez Spodni". Syndrom bardzo niebezpieczny i rozprzestrzeniający się w przerażającym tempie. Nie pomoże konsultacja z lekarzem lub farmaceutą. Występuje tutaj silne zachwianie podstawowych czynności tj. nie odróżnianie pojęć - "legginsy" i "jeansy". Bo legginsy to nie spodnie.

Jeśli już zdecydujesz się na noszenie legginsów jako zamiennika jeansów to automatycznie przechodzisz od modowych hitów do modowych kitów. Prostą regułą noszenia legginsów jest upewnienie się, że wszystko co najlepsze jest dobrze zakamuflowane. Nie  pozwólcie modzie na legginsy wymknąć się spod kontroli. Już zaczyna odrzucać. Gdzie podziała się estetyka? Gdzie uciekło wyczucie smaku? I pamiętajcie, że kiczowata, odrzucająca i krzykliwa "moda" odwdzięcza się gwarantowanym efektem "camel toe", czyli uwydatnieniem części intymnych.


I tak, wiem - na pewno Damy, które decydują się na noszenie legginsów zamiast spodni, mają super sexy pupę i nogi aż do nieba, ważą mniej niż 50 kg. i mierzą ponad 180 cm. Reszta to Lady Gaga i Cher.